niedziela, 22 kwietnia 2012

Cztery .

Dojechaliśmy i moim oczom ukazał się duży, nowocześnie wyglądający dom. Bałam się oj bałam ale nie było czego. Niall otworzył drzwi i weszliśmy do korytarza w którym już czekało na nas pięciu chłopaków, byli zmartwieni i zaskoczeni tym kogo przyprowadził blondyn.
- Cześć - zaczął Zayn
- i co?
- może na początku wejdziemy ok?
- spoko
Zostawiłam pudełko z farbami i poszłam do salonu za chłopakami. Był bardzo duży i ekskluzywny na środku przed telewizorem stała spora kanapa. Właśnie tam usiedliśmy ja i Niall na przeciwko reszty.
- Mam przykre wiadomości - zaczął
Reszcie automatycznie jeszcze bardziej zrzedły miny.
- Moi, nasi rodzice oni, no nie przeżyli znaczy umarli no nie ma ich - mówił zacinając się, widziałam że próbuje tłumić swoje łzy. Jeszcze niedawno powiedział mi że nie jest mu tak bardzo żal, ale w końcu dzięki nimi żył, żyliśmy to oni nas wychowali, popełnili masę błędów ale dali nam najcenniejsze co posiadamy dali nam życie.
Po paru minutach ciszy, odważył się odezwać Harry:
- Ale czegoś ja nie rozumiem, no bo jak to WASI rodzice? Przecież twoja kochana siostrzyczka nie żyje. No i jak to się stało - kto ich zamordował? o co w tym wszystkim chodzi?
- Już Ci wyjaśniam - zaczęłam ja bo widziałam, że mój brat nie był wstanie się odezwać.
- No wygląda na to, że żyję. A oni oszukali wszystkich mówiąc, że odeszłam że tak powiem "na zawsze". Nie byłam dobrym człowiekiem, wstydzili się mnie na tyle żeby mnie uśmiercić w swoich oczach, ale niestety uśmiercili mnie również w oczach Nialla wbrew jego woli. Co do tego co im się stało to jakiś okropny człowiek wleciał im na chatę i tak sobie po prostu ich postrzelił. Najgorsze jest to że nie ma żadnych świadków i poszlak, znaczy jedynymi poszlakami jakie są to kule w ciałach naszych rodziców.
I znowu nastała cisza, którą przerwał szloch Irlandczyka to był straszny widok nikt by nie chciał zobaczyć na własne oczy jak wygląda płaczący Niall.
Spojrzałam na niego i mocno go objęłam, już po chwili dołączyła się cała reszta i wszyscy byliśmy połączeni w jeden wielki uścisk.
Po tym Harry oprowadził mnie po domu i pokazał gdzie ja będę mieszkać.
- Jest tak, że ja i Lou mamy razem pokój a reszta chłopaków osobno - opowiadał
- Jakie gołąbeczki!
- no wiesz co, nie ładnie się tak wyśmiewać z innych - zrobił smutną minę i zaczął udawać że jest na mnie wielce obrażony.
- Oj Haroldzie jaśnie panie przepraszam - i zrobiłam coś podobnego do ukłonu
Chłopak zaczął się śmiać i pocałował mnie na zgodę w czoło. Czułam się trochę dziwnie no bo znaliśmy się tak krótko, jednak nie zmieniało to faktu że było to bardzo miłe i mi się spodobało.
Weszliśmy na ostatnie piętro willi gdzie były tylko jedne drzwi, Harry je otworzył i powiedział że to jest mój nowy pokój. Wyjaśnił też że kiedyś mieszkała tu dziewczyna Liama, Danielle ale musiała się wyprowadzić, ponieważ pracowała. Można by było powiedzieć, że zakochałam się w tym pomieszczeniu od pierwszego wejrzenia. Było mega duże zajmowało całe piętro, ale jednak było baaardzo przytulne. W sumie to nie wyglądał jak typowy pokój wyglądał raczej jak mieszkanie. Był pięknie urządzony w stylu "vintage" typowo dziewczęce pomieszczenie. Było w nim wszystko łazienka, kuchnia, sypialnia i mini salonik. Czułam, że odnalazłam swoje własne miejsce na ziemi.
Od tego czasu minął już miesiąc, od tego czasu bardzo rzadko był poruszany temat śmierci naszych opiekunów. I minęło już na tyle dużo czasu, aby wszelkie żale po nich zanikły.
Przez ten miesiąc czas spędzałam głównie z One Direction, ale spotykałam się również z Julie i innymi starymi  przyjaciółmi - wakacje mijały mi wręcz rewelacyjnie. Oczywiście życie z piątką chłopaków nie jest tylko bajką, nie obyło się bez kłótni, ale były to gównie małe sprzeczki np. o to że ktoś zarąbał mi szampon.
A ja no cóż zdążyłam się zaprzyjaźnić z tymi kochanymi wariatami. Obdarzyli mnie dużym wsparciem, byli ze mną w każdej smutnej chwili. Każdy z nich był inny, każdy z nich był cudowny. Uwielbiałam się z nimi wygłupiać i wariować. Do dzisiaj moim prawnym opiekunem był Louis (jako najstarszy), do dzisiaj ponieważ nastał dzień mojej osiemnastki.
Na razie moja znajomość i więź z zespołem jest utajniona, ponieważ nie jestem jeszcze gotowa na ujawnienie się.
______________________________________

Piszę już kolejny rozdział, spodziewajcie się w nim ciekawego zwrotu akcji.
+ małe sprostowanie Amelia miała się spotkać z rodzicami 9 sierpnia czyli w wakacje napisałam, że po mies. od tego dnia miała osiemnaste urodziny. Czyli wychodzi na to, że zaczął się już rok szkolny, ale nie w tej opowieści w tej opowieści szkoła rozpocznie się w Listopadzie. Przepraszam, że tak wyszło no ale się poplątałam C:

a no i nie wiem czy już pisałam, ale cała akcja rozgrywa się w Londynie.
Ktoś to czyta tak wgl? ;c

8 komentarzy:

  1. Wow! Super! :D
    fajny blog :)
    Obserwuję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog, ciekawe opowiadania jednym slowem REWELACJA ! Nawet lubie 1D ;)


    ZAPRASZAM DO MNIE;))

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne opowiadanie :)=) zapraszam do mnie http://anime-landia.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. super...nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, fajne opowiadanie i masz super bloga. Zapraszam do mnie http://the-story-evi-and-coral.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. NIe moge sie doczekac kolejnego, :D kocham twojego bloga ! bardzo bardzo ^^

    Zapraszam do mnie, komentarz mile widziany ;) music-is-my-life-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń